Andrzej właśnie skończył pisać swoją książkę, jeszcze ostatnie szlify i tekst zdaje się być doskonały. Niezwykle podekscytowany tym faktem zaczyna przeglądać Internet w poszukiwaniu największych wydawnictw, które na pewno zaraz zaczną walczyć o to, by wydać jego książkę.

Wysyła tekst do kilku z nich i czeka, czeka, czeka…

Nie zdaje sobie pewnie sprawy, że wydawnictwa dostają takich propozycji po kilka tygodniowo. Po kilku tygodniach oczekiwania, Andrzej nieźle już wkurzony, zaczyna tracić cierpliwość.

Pewnego dnia spotyka przypadkiem kolegę, któremu zwierza się ze swoich planów wydawniczych. Kolega wspomina coś o self-publishingu…

Andrzej nagle dostaje olśnienia. No jasne, po co w ogóle mam się dzielić zyskami z wydawcą, mogę przecież sam wydać swoją książkę…

No właśnie, czy każdy dzisiaj może wydać książkę?

Otóż, odpowiedź brzmi: Tak, dzisiaj każdy może sam wydać swoją książkę. Natomiast niekoniecznie każda książka się sprzeda.

Wydawanie książki z wydawcą

Jeśli chcesz wydać książkę z wydawcą, musisz mieć świadomość, że wydawca:

  • może ingerować w treść Twojej publikacji,
  • decyduje o nakładzie książki,
  • zachowuje wszystkie prawa do publikacji,
  • decyduje o rodzaju okładki, rodzaju papieru, formacie książki.

A więc tak naprawdę od wydawnictwa zależy, jaki będzie końcowy kształt Twojego dzieła. Wydawca decyduje też o cenie książki, i musisz się liczyć z tym, że cena okładkowa wyższa niż 49,90, prawdopodobnie będzie dla wydawcy nie do zaakceptowania.

A ile Ty z tego dostaniesz?

Standard to ok. 5 procent od ceny okładkowej, i jeśli propozycja będzie na poziomie 5-10% to jest to, można powiedzieć propozycja uczciwa. Jeśli zaproponują Ci poniżej pięciu procent, będzie to oferta niepoważna. Z kolei wszystko powyżej 10 procent jest zarezerwowane dla gwiazd, takich jak Remigiusz Mróz. Oznacza to realnie, że otrzymasz jakieś 3-5 zł od każdego sprzedanego egzemplarza.

Czy więc wydawanie książki z wydawcą ma w ogóle sens?

Jeśli nie nastawiasz się na zysk, a książkę traktujesz, jak swego rodzaju wizytówkę, to jak najbardziej tak. Musisz też pamiętać, że wydawnictwo bierze na siebie wszystkie czynności związane ze składem książki, korektą i promocją. Wydawnictwo zawsze będzie miało lepsze możliwości dystrybucji niż self-publisher.

Ty nie będziesz musiał sobie zaprzątać głowy tymi sprawami, chociaż wydawca może oczekiwać, że również zaangażujesz się w promocję. Natomiast to co na pewno będziesz musiał zrobić sam, to napisać książkę.

Czym kierować się przy wyborze wydawnictwa?

Jeśli zdecydujesz się na współpracę z wydawcą, a napisałeś np. książkę kulinarną, to szukaj wydawców, którzy wydają książki kulinarne.

Zwróć uwagę również na to:

  • czy wydawnictwo prowadzi szeroką dystrybucję? Im lepsza dystrybucja tym większa sprzedaż,
  • czy wydawca organizuje promocje? Niektóre wydawnictwa oczekują, że sam autor będzie promował swoją książkę,
  • czy wydawca jeździ na targi książki?
  • czy jest obecny w empiku?

Dobrze by było, żeby przynajmniej niektóre z tych punktów były spełnione. Nie warto współpracować z wydawnictwami, które, że tak powiem są mentalnie w „epoce kamienia łupanego”, czyli takie, które nie wierzą w promocje na YouTube, Facebooku, czy innych portalach społecznościowych. Nie ma też sensu współpraca z małymi wydawnictwami, które mają problemy z płynnością.

Wydawanie książki w modelu self-publishingu

Pamiętaj, że dla czytelnika nie ma żadnej różnicy, w jakim modelu wydasz książkę. Nie będzie nawet wiedział, czy wydałeś książkę z wydawnictwem, czy sam. Dla niego ważne jest, żeby książka była dobra. Zapłacił pieniądze, więc oczekuje, że dostarczysz mu wartość.

Będąc self-publisherem – szczególnie jeśli wydajesz książkę drukowaną – musisz mieć biznesowe zacięcie. Niektóre rzeczy będziesz musiał ogarnąć sam, a niektóre zlecić.

Bez względu na to, czy wydajesz książkę drukowaną, czy e-booka będziesz musiał zlecić korektę i redakcję książki. W tym przypadku nie ma drogi na skróty. Nawet książki najbardziej znanych autorów muszą przejść proces redakcji i korekty. Nie może tu być mowy o szukaniu koleżanki, która jest nauczycielką języka polskiego. To musi zrobić profesjonalista.

Weź sobie do serca taką myśl, że nie musisz być wcale dobrym autorem, ale musisz mieć dobrego redaktora. Uwierz mi, są książki, w których na okładce powinno się znaleźć nazwisko redaktora, a nie autora.

Będziesz też prawdopodobnie musiał zlecić skład i łamanie tekstu, a także wykonanie projektu okładki. Możesz też oddelegować magazynowanie i wysyłkę.

Nie jest natomiast prawdą, jak twierdzą niektórzy, że żeby samemu myśleć o wydaniu książki, musisz mieć zbudowaną społeczność. Jasne, że dobrze jest, gdy ją masz. Jeśli jednak nie masz żadnej społeczności to nie znaczy, że jesteś na straconej pozycji. W takiej sytuacji musisz oprzeć sprzedaż na płatnych reklamach, szczególnie na Facebooku i Instagramie.

Nie radziłbym jednak w sytuacji braku zaangażowanej społeczności, rzucać się od razu na głęboką wodę i wydawać książkę drukowaną. To są jednak spore koszty, które będziesz musiał w całości ponieść z własnej kieszeni. Zacznij od e-booka – tutaj wydatki też będą, ale zdecydowanie mniejsze, a w przypadku niektórych pozycji, te koszty mogą być prawie zerowe. Bo Twoim pierwszym dziełem nie musi być od razu kilkuset stronicowe dzieło, ale coś znacznie mniejszego.

W modelu self-publishingu, to Ty jesteś wydawcą swojej publikacji, i cały zysk ze sprzedaży jest Twój.

Samodzielnie wydaną książkę możesz również sprzedawać w księgarniach, ale pamiętaj, że domagają się one olbrzymich rabatów i mają długie, zazwyczaj  90 dniowe terminy płatności. Jeśli księgarnia nie sprzeda książek, to po paru miesiącach odsyła je autorowi, tylko, że często takie książki ze zwrotów, nie nadają się już do dalszej sprzedaży.

Czy więc wydanie książki samemu jest trudne?

Wszystko jest trudne tylko do momentu, zanim stanie się łatwe.

Wszystkiego się można nauczyć i o wszystko zapytać. Tak zrobił Michała Szafrański, nie był on od razu ekspertem od self-publishingu. Ale dowiedział się, jak to zrobić, i osiągnął spektakularny sukces ze swoja książką Finansowy ninja

A gdy on wydawał swoją książkę, w Polsce nie było prawie wcale informacji na temat self-publishingu. Wszystkiego musiał się nauczyć od amerykańskich blogerów. Teraz jest dużo łatwiej. Jasne, że Michał miał też społeczność, i to mu pomogło osiągnąć olbrzymią sprzedaż.

Vanity press, czyli model hybrydowy

Jest jeszcze trzeci model zwany vanity press. Firma usługowa, która działa w tym modelu, wyda Ci wszystko, co tylko zechcesz, nie wnikając w jakość publikacji. Oczywiście jeśli za to zapłacisz.

Często obiecują Ci, że pokryjesz tylko część kosztów, a potem okazuje się, że musisz sfinansować prawie wszystko. Powiedzą Ci, że jako wydawca, zapewniają numer ISBN, tymczasem ISBN możesz otrzymać za darmo, i nie musisz nawet mieć firmy, wydawca nie jest do tego potrzebny.

Niektóre wydawnictwa widząc coraz większą popularność self-publishingu, wprowadziły taki model biznesowy do swojej działalności. Tutaj rola wydawcy ogranicza się do przygotowania okładki, składu i łamania oraz wydrukowania publikacji. Promocją musi zająć się sam autor.

Na dodatek może się zdarzyć, że aby oszczędzić na kosztach, wydrukują Ci książkę na kiepskim papierze, nie przyłożą się do okładki, i będziesz finalnie niezadowolony z usługi. 

Dlatego ten model zdecydowanie Ci odradzam. Jako autor płacisz za wydanie książki, a firma pobiera za to dużą marżę, przerzucając całe ryzyko na Ciebie. Oczywiście, w tym modelu też są różne opcje, i różne umowy, ale moim zdaniem taki wybór nie ma sensu.

Chcesz być self-publisherem, czy jakimś pół self-publisherem?

Bądź self-publisherem pełną gębą, tylko wtedy na tym zarobisz. Dlatego musisz wziąć sprawy w swoje ręce, zacznij od e-booka, jeśli masz dobry produkt, dostarczysz wartość, to czytelnicy to docenią. I pamiętaj, nie od razu musi to być kilkuset stronicowe dzieło. Na początek możesz stworzyć coś znacznie mniejszego.

Podobne artykuły:

Sztuka pisania przyciągających tekstów