Autobiografia Richarda Bransona to jedna z najlepszych książek, które przeczytałem w ostatnich latach, a czytam sporo. Branson, założyciel i twórca obejmującej ponad 400 firm Virgin Group nie jest w Polsce postacią tak rozpoznawalną jak Steve Jobs, Warren Buffett czy Mark Zuckeberg.
Jeszcze w czasach szkolnych wraz z killkoma kolegami założył czasopismo „Student”. Szukając reklamodawców, telefony wykonywał ze szkolnej budki telefonicznej, przy czym wpadł na pomysł, że dzwoniąc do operatorki i informując, że automat połknął monetę mógł dzwonić za darmo. Najlepsze jednak w tym było to, że operatorka brzmiała jak jego sekretarka, informując: „pan Branson do pana”. Nikt z rozmówców nie zorientował się przez to, że rozmawia z piętnastoletnim uczniem dzwoniącym z pubicznej budki telefonicznej.
Dziewice w biznesie
Gazeta była bardzo popularna, ale dopiero otwarcie sklepu muzycznego Virgin pozwoliło Bronsonowi osiągnąć większy sukces. Nazwa nawiązywała do tego, że Branson i jego koledzy byli „dziewicami w biznesie”. Virgin początkowo było firmą wysyłkową, ale strajk poczty zmusił załozycieli do otwarcia sklepu detalicznego, później powstała wytwórnia płytowa Virgin Records.
Po prostu zrób to!
Branson, jeśli uzna, że coś jest warte zrobienia zawsze będzie szukał sposobu, żeby to zrobić. Słowa „nie umiem” nie są w stanie go powstrzymać. Jeśli nie wie, jak się do czegoś zabrać, nie powstrzyma go to przed podjęciem działania, bo wierzy, że to co chce zrobić jest wykonalne. Kiedy Virgin Music podpisywała kontrakt z Mike’iem Oldfieldem, nie mieli pojęcia, jak taka umowa powinna wyglądać i co mogą Oldfieldowi zaproponować. Bronson poprosił wtedy znajomą piosenkarkę, żeby pokazała mu, jak wygląda jej kontrakt, po czym skopiował słowo w słowo umowę, zmieniając tylko „Islands Records” na „Virgin Music” i „Sandy Denny” na „Mike Oldfield”.
I to właśnie debiutancki album Mike Oldfielda Tubular Bells był pierwszym wydawnictwem wytwórni i ogromnym sukcesem.
Książka wciąga, czyta się ją jak powieść, to jedna z tych książek, którą chcesz skończyć czytać i nie chcesz skończyć czytać.
Branson opisuje swoje dzieciństwo, początki w biznesie, niekiedy bardzo szczegółowo opisując kolejne przedsięwzięcia, których się podejmował. Sporo miejsca poświęca Virgin Records i gwiazdą, z którymi wytwórnia podpisywała kontrakty, a szczególnie Mikowi Oldfieldowi, który był człowiekiem wyjątkowo nieśmiałym, zbyt nieśmiałym, żeby promować swoją twórczość.
Bardzo obszernie opisuje batalię, jaką Virgin Atlantic musiała stoczyć z British Airways i z jej szefem Lordem Kingiem, który robił wszystko, aby wyeliminować Bransona z biznesu lotniczego.
Umiejętnie też wplata wydarzenia z życia prywatnego, dowiadujemy się tu sporo o jego miłościach, kochankach i romansach, których miał sporo zanim się ustatkował.
Raz się żyje
W książce znajdą też coś dla siebie miłośnicy baloniarstwa. Branson za namową Pera Lindstranda, podjął próbę pokonania Oceanu Atlantyckiego, której omal nie skończyła się dla niego tragicznie. To go jednak nie zniechęciło i jeszcze kilka razy podejmował podobne ryzykowne wyczyny, włącznie z próbą okrążenia świata balonem. Ta próba zakończyła się niepowodzeniem, ale i tak przeszła do historii.
Innym wyzwaniem, które podjął, jeszcze za nim zainteresował się balonami, była próba najszybszego przemierzenia Oceanu Atlantyckiego. Za pierwszym razem się nie udało, łódź „Virgin Atlantic Challenger” przewróciła się na brytyjskich wodach. To jednak nie zniechęciło Bransona i rok później podjął kolejną próbę, tym razem udaną. Żeglując z Danielem McCarthym na „Virgin Atlantic Challenger II, pobili dotychczasowy rekord o dwie godziny.
Książkę polecam wszystkim, nie tylko osobom zainteresowanym biznesem. To autobiografia inna niż wszystkie. Branson działa nieszablonowo, po swojemu, nie stosując się do żadnych zasad, których uczą w szkołach biznesu. Mimo tego osiągnął niesamowity sukces, stając się jednym z najbogatszych ludzi na świecie. Jeśli więc masz już dość podręczników dla biznesmenów, w których znajdują się złote rady, jak zarobić miliony, to zapewniam Cię, że ta książka jest zupełnie inna.
Branson jest znanym przeciwnikiem krawatów, zawsze uśmiechnięty idzie przez życie od sukcesu do sukcesu. Ma przy tym łatwość nawiązywania znajomości i dar zjednywania sobie ludzi, przyjaźni się z możnymi tego świata. A przy tym wydaje się, jakby wszystko działo się zupełnie naturalnie. Kiedy zakłada kolejne firmy, linie lotnicze, kolejowe, czy Virgin Galactic – firmę, która ma w niedalekiej przyszłości oferować suborbitalne loty kosmiczne, ma się wrażenie, że przychodzi mu to niemal bez wysiłku. Książka ma ponad 600 stron, ale czyta się ją z prawdziwą przyjemnością. Ostatnie 60 stron wypełniają zdjęcia.